GRZECHY GŁÓWNE ciąg dalszy

4. ZAZDROŚĆ

Duch zazdrosny wdziera się w każdy fragment naszego życia, szczególnie w relacje  z  drugim człowiekiem. Zazdrość, to ciągłe porównywanie, ciągłe patrzenie, czy ktoś nie ma lepiej ode mnie, czy nie jest bogatszy, bardziej wykształcony, bardziej bogobojny. O ile w grzechu pychy zamykamy się w sobie czyniąc z siebie „alfę i omegę”, o tyle w zazdrości spoglądamy na drugiego człowieka jak na źródło naszego zagrożenia lub frustracji. Dlaczego jemu się powiodło a mnie nie? Chcemy zrównywać się z innymi, porównywać, ale zawsze w zazdrości patrzymy na tych, którzy mają lepiej od nas. Zazdrość staje się silnym bodźcem naszej mobilizacji, ale w tym wszystkim, z tej perspektywy gubimy miłość i drugiego człowieka. Zazdrościmy nie tyle samemu człowiekowi, lecz cierpimy już przez sam fakt, że ktoś posiada coś, czego my jeszcze nie mamy. Zazdrosna miłość walczy o swoje względy, nie dopuszcza wolności, chce drugiego usidlić, chce z drugiego człowieka uczynić „swojego niewolnika”. Zazdrość o talenty, które ktoś posiada, to takie skrzywione poczucie „sprawiedliwości” – „dlaczego on  posiada takie zdolności, a ja nie”. Tak jakby wszyscy mieli posiadać takie same talenty i uzdolnienia. Zazdrość bywa silnym motorem różnych działań, ale także odkrywa nieszczerość serca, bo nie pragnie rozwijania swojej osoby, swojego serca, nie płynie z miłości, ale z chęci bycia jak inni. Starajmy się z Ks. Janem Twardowskim dziękować Bogu za to, że „sprawiedliwość Jego jest nierównością” i w tym dostrzegać Jego wielką miłość i boską kreatywność.

5. NIEUMIARKOWANIE W JEDZENIU I PICIU

Przechodząc ulicami naszego miasta niejednokrotnie spotykamy się z ludźmi nadużywającymi alkoholu. Ich zachowanie, postawa wywołują u nas różne reakcje. Niektórzy się odsuwają, inni czasami próbują pomóc. Człowiek, który nie zna umiaru, zatraca coś ze swojego człowieczeństwa, tak jak pijany nie jest w stanie stać w postawie wyprostowanej, a często się przewraca, tak i w wymiarze duchowym człowiek nie-umiarkowany częstokroć się przewraca, grzeszy. Pociągające jest to, co daje chwilową rozkosz, zapomnienie, ucieczkę od problemów. Ale paleta grzechów nieumiarkowania może być bardzo szeroka. To nie tylko osoby uzależnione od alkoholu popadają w ten rodzaj grzechu. Dziś może więcej się słyszy niż dostrzega problem choroby zwanej bulimią, której jednym z aspektów jest chorobliwe objadanie się. Wcale nie oznacza to jednak, że osoby dotknięte tą chorobą są potężnej budowy ciała. To problem ich psyche, problem który wcale nie jest łatwo wyleczyć. Patrząc tak na wymiar duchowy naszego życia warto uświadomić sobie, jakie są nasze „nieumiarkowania”. W czym jest nam trudno  być powściągliwym, rozważnym, w co brniemy dalej, mimo ostrzeżeń otoczenia. Czas Wielkiego Postu jest czasem nawracania się. To nie tylko doświadczenie posypania głowy popiołem, czy dorocznej spowiedzi świętej. Nawrócić się to iść w tym samym kierunku co Bóg. Jeśli w naszym życiu ciągle powtarzają się te same grzechy i zaniedbania, to może warto pytać się, czy nie jest to swoiste „nieumiarkowanie”? Dlaczego ciągle lgnę do tego samego, dlaczego nie ma we mnie tej silnej woli zmiany mojego postępowania? W naszych Kręgach Pokutnych wielką wagę przywiązujemy do kwestii postu. Bo niektóre grzechy, zaniedbania trzeba wykorzeniać w sposób radykalny: przez post i modlitwę.Spójrzmy w głąb swego serca na nasze „nieumiarkowania” – jakiej płaszczyzny naszego życia one dotyczą i podejmijmy może właśnie w tej formie walkę duchową o oczyszczenie naszego serca i naszego życia.

6. GNIEW

Święty Tomasz z Akwinu powiedział, że: Gniew ma swe źródło w przeciwnych sobie uczuciach: w nadziei, która odnosi się do dobra i w smutku, który dotyczy zła. Co to znaczy? Czy gniew zawsze jest destruktywny?Zdarza się, że człowiek zagniewany to człowiek, który poszukuje większego dobra i czasami swoim nagłym uczuciem, eksplozją emocji chce zaznaczyć potencjał swojego serca. Jednak częściej chyba spotykamy się z gniewem wypływającym ze zła. Jest to gniew, który przeradza się w nienawiść, a nie w wybaczenie, gniew na drugiego człowieka, gniew noszony w sercu przez lata. Nasze serce jest często jak „worek historii”, w którym gromadzimy różne doświadczenia, które nas spotkały. Mieszają się tam historie dobre i smutne, ale zobaczmy jak często powracamy (odgrzewamy) stare, bolesne doświadczenia. Jak pomimo miesięcy i lat nosimy  w sobie jakiś zadawniony gniew, jak mało w nas ciągle przebaczenia. Wielokroć od Miłosiernego Jezusa pragniemy przebaczenia i On nam go udziela w sakramencie pojednania, ale czyż ta postawa nie powinna stawać się i naszym udziałem? Przebaczenie nie oznacza zapomnienia, bo każde wydarzenie, także to bolesne, wpisuje się w historię naszego życia, ale nie może być źródłem gniewu, nienawiści czy wzajemnego obwiniania. Człowiek zagniewany spogląda na drugiego z podejrzliwością, nie daje mu w swoich oczach rehabilitacji, nie zmienia się. To przykre, że sami pragniemy wybaczenia a tak trudno nam przebaczyć innym, wyjść z tego zagniewania. Kościół przywołując ten grzech jako grzech główny, podkreśla jak wiele zła we wzajemnych relacjach wyrządza postawa gniewu. Trudno mówić o szczerości i otwartości wobec Boga czy ludzi, jeśli w  sercu żywię gniew.Ewangelia mówi: „idź i pojednaj się z bratem, a potem przynieś dar swój przed ołtarz”. No właśnie – pojednanie jest lekarstwem na zagniewane serce. Oby ten czas był dla nas czasem szczerego i głębokiego pojednania z ludźmi i z Bogiem, a tym samym czasem pojednania ze sobą, z własnym sercem. 7. LENISTWO Żyjemy w czasach, gdy to prawie każdy narzeka na… „brak czasu”. A przecież wszyscy mamy tego czasu dokładnie tyle samo – dwadzieścia cztery godziny, których jesteśmy gospodarzami. Być może nie potrafimy tym czasem dobrze gospodarować, być może wielość spraw nas przygniata, ale czas został nam dany po to, aby tę przestrzeń wypełnić. Boże wezwanie z księgi Rodzaju: „czyńcie sobie ziemię poddaną” – jest jak najbardziej wskazaniem, aby czas nam ofiarowany wspaniale wykorzystać. Jak w dobie takiego natłoku różnych zajęć i prac i wszechobecnego stresu można w ogóle mówić o grzechu lenistwa ? Okazuje się, że można, a nawet trzeba. Lenistwo to nie tylko „bierne leżenie”, „nic-nie-robienie”, ile może przede wszystkim złe wartościowanie spraw, których w „tym czasie” możemy dokonać. Jakich wyborów dokonuję w mojej codzienności, jak ustalam priorytety – co jest dla mnie (i innych) ważne, a co jest drugorzędne ? Jak na co dzień hierarchizuję swoje obowiązki ? Lenistwo to grzech, który odsłania, co dla mnie jest ważne, a co w hierarchii moich wartości ląduje na szarym końcu. I może przypatrując się tym naszym codziennym wyborom, poprzez ignacjański rachunek sumienia, przyjrzenie się temu, co wydarzyło się w moim życiu właśnie przez ostatnie 24 godziny, dojdę do smutnego wniosku, że było tam wiele spraw mało istotnych. Gdzie poprzez te 24 godziny był obecny Pan Bóg, gdzie był drugi człowiek, któremu mówię o pięknych i wzniosłych rzeczach, gdzie podziała się moja miłość? Możemy z przerażeniem stwierdzić, że nasza doba jest „pozapychana” różnymi sprawami, z pozoru ważnymi, ale to co najważniejsze gdzieś gubimy. Oczywiście będziemy się usprawiedliwiać, że przecież trzeba to robić, trzeba pracować dla dobra rodziny, siebie, że potrzeba tego czy tamtego, ale gdy jeden, drugi, trzeci dzień okazuje się być takim samym schematem, gdzie to co ważne według serca staje się nieważne według codziennej praktyki naszego stylu życia, to jest to grzech naszego zaniedbania, naszego lenistwa. Przeorientować swoją codzienność to odkryć drogę do szczęścia, do Boga, do innych. Trudno jest zdobywać piękne szczyty, o których się mówi i za którymi się marzy, pozostając ciągle w mieście szarej codzienności. Wielki Post to czas oderwania się od tego, co przytłacza. Popatrzmy szczerze na nasz dzień powszedni, na nasze wybory i na nasze… lenistwo. o. Jarosław Kuffel SJ