Modlitwa za zmarłych może okazać się zbawienna… także dla Ciebie!

Im więcej czytamy i im więcej wiemy o czyśćcu, tym lepiej dla nas. Raz –  lektura ta uzmysławia nam, że inni potrzebują naszej pomocy. Dwa – zachęca nas do lepszego życia.  I nie chodzi o straszenie, a raczej o zbawienie – nie tylko innych, lecz także i siebie. W drugiej Księdze Machabejskiej czytamy: „Świętą i ZBAWIENNĄ  jest rzeczą modlić się za umarłych, aby od grzechów swoich byli uwolnieni.” Modlitwa za zmarłych jest aktem miłosierdzia. „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5, 7), a czy „mogłoby być większe miłosierdzie Boże, jak nie okazane zmarłym, od których nie oczekujesz żadnej nagrody, żadnej wdzięczności i żadnej pochwały? Ci, którzy to czynią, zdobywają sobie życie nieśmiertelne” (św. Stanisław Papczyński). O pomoc duszom czyśćcowym apelował także Benedykt XVI w encyklice Spe salvi: „Jako chrześcijanie nie powinniśmy pytać się jedynie: jak mogę zbawić siebie samego? Powinniśmy również pytać siebie: co mogę zrobić, aby inni zostali zbawieni i aby również dla innych wzeszła gwiazda  nadziei? Wówczas zrobię najwięcej także dla mojego własnego zbawienia.” W trwającym jubileuszowym roku ojca Pio, któremu los dusz czyśćcowych tak bardzo leżał na sercu, podejmijmy to wyzwanie – czyśćmy czyściec nieustannie – nie tylko 2 listopada. Doświadczenie bł. Katarzyny Emmerich uczy nas, że modlitwa za zmarłych jest ważniejsza niż za żywych. Kiedy pewnego dnia ta niemiecka mistyczka, stygmatyczka i wizjonerka postanowiła gorliwiej modlić się za żywych grzeszników niż za umarłych, cierpiących w czyśćcu, sądząc, że ci ostatni na pewno w końcu dostaną się do nieba, ukazał się jej św. Ignacy i upomniał ją, by więcej modliła się za dusze czyśćcowe! Żyjący, choćby byli grzesznikami, mogą się nawrócić, zmienić i poprawić. Mogą modlić się za siebie. Ci zaś, którzy cierpią w czyśćcu, sami sobie pomóc nie są w stanie. „Na ziemi można się każdą chwilą zasługiwać Bogu, można sobie zaskarbiać Jego łaskę i przebaczenie – tu [w czyśćcu] niczego już dla siebie zrobić niepodobna” – pisała polska mistyczka Fulla Horak, porównując ich do żebraków, którzy czasem WIEKI CAŁE muszą czekać, by ktoś rzucił im jałmużnę w postaci modlitwy. Mistycy, którzy mieli łaskę widzenia dusz czyśćcowych podkreślają, że w prosty sposób możemy ulżyć zmarłym, cierpiącym w czyśćcu. Możemy za nich ofiarować Msze Święte, posty, modlitwę. Możemy także „oddać” w intencji tych dusz wszystko, co nie jest nam miłe, a co nas spotyka… Jednym słowem świadomie ofiarując za nie nawet najmniejsze cierpienie, czy po prostu każde trudne i mało przyjemne doświadczenie. „Nie da się nawet powiedzieć, jak wielkie pocieszenie otrzymują dusze czyśćcowe, gdy ofiarujemy za nie nawet coś drobnego albo w czymś niewielkim przezwyciężamy samych siebie” – mówiła bł. Katarzyna Emmerich. Tak więc nie trzeba praktycznie robić nic… wystarczy wykorzystać to, co daje nam Bóg i ofiarować świadomie te doświadczenia w intencji dusz czyśćcowych. Niby nic. Ale właśnie to „nic” może okazać się kiedyś naszą największą zasługą, za którą i my otrzymamy NIEBO.