Po co modlić się za zmarłych? 

Zakładając naturalny bieg mojego życia, prawdopodobnie opuszczę ten świat wcześniej niż moje dzieci i zapewne wcześniej niż Kimberly. Chcę być z Chrystusem. Ale chcę także być z nimi. Chcę, żebyśmy wszyscy razem doświadczyli radości wizji uszczęśliwiającej. To pragnienie – żebyśmy wszyscy znaleźli się w niebie, żyjąc pełnią życia, z duszą i ciałem – miało wpływ na całe moje życie: na to, jakim jestem mężem i ojcem, jaką pracę wykonuję, jakie modlitwy zanoszę – jednym słowem na wszystko. 

Świat każe nam żyć w zupełnie inny sposób. Mówi nam, żebyśmy jedli, pili i używali życia, bo jutro umrzemy. Dla świata śmierć jest końcem wszystkiego, poza którym panuje ciemność. Kościół natomiast mówi nam, żebyśmy kochali, oddawali siebie, służyli i modlili się, aby jutro móc żyć. Kościół wie, że śmierć jest nie tyle końcem, ile początkiem, dlatego wzywa nas, żebyśmy trwali w łasce Chrystusa i modlili się o łaski potrzebne do tego wytrwania. Mówi nam także, żebyśmy wołali do świętych – tych, którzy już mają to życie, za którym my tęsknimy – i prosili ich o modlitwę. Katechizm zauważa: Kościół zachęca nas do przygotowania się na godzinę naszej śmierci („Od nagłej i niespodziewanej śmierci wybaw nas, Panie”: starożytna Litania do Wszystkich Świętych), do proszenia Matki Bożej, by wstawiała się za nami „w godzinę śmierci naszej” (modlitwa „Zdrowaś Maryjo”), oraz do powierzenia się świętemu Józefowi, patronowi dobrej śmierci (KKK 1014). Nie chodzi jednak tylko o nas, o nasze dusze i naszą śmierć. Kościół zachęca nas, żeby mieć nadzieję i modlić się za tych wszystkich, których straciliśmy. Zgodnie z nauką Kościoła nie mamy zakładać, że ktoś trafił prosto do nieba albo do piekła, ale raczej ze szczerą ufnością wstawiać się za nimi do Boga.

Modlitewna pomoc

Modlitwy i ofiary za bliskich, którzy odeszli przed nami, są naprawdę skuteczne. Mogą przynieść pociechę i umocnienie tym, którzy znoszą cierpienia czyśćca, i mogą wyjednać im ostateczne uwolnienie i pomóc nareszcie doświadczyć czułej obecności Ojca. Katechizm stwierdza: Nauczanie to opiera się także na praktyce modlitwy za zmarłych, o której mówi już Pismo święte: „Dlatego właśnie (Juda Machabeusz) sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu” (2 Mch 12, 45). Kościół od początku czcił pamięć zmarłych i ofiarował im pomoc, a w szczególności Ofiarę eucharystyczną, by po oczyszczeniu mogli dojść do uszczęśliwiającej wizji Boga. Kościół zaleca także jałmużnę, odpusty i dzieła pokutne za zmarłych (KKK 1032).

Trudno przecenić wartość naszych modlitw za wiernych zmarłych – zarówno dla nich, jak i dla nas. Kiedy żal przepełnia nasze serca, kiedy pragniemy przebywać z tymi, których straciliśmy, możemy znaleźć pociechę w świadomości, że konkretne podejmowane przez nas działania mogą pomóc wszystkim naszym bliskim, którzy są poddani w czyśćcu ostatecznemu oczyszczeniu.

Bez względu na to, czy odchodzili w dostrzegalnej jedności z Kościołem czy też nie, czy zostali pogrzebani zgodnie z zaleceniami Kościoła czy też nie, zawsze możemy im pomóc. Możemy ofiarowywać w ich intencji małe i wielkie wyrzeczenia, odmawiać Różaniec, uzyskiwać odpusty za zmarłych. Możemy także odwiedzać cmentarze i modlić się za nich. Możemy wreszcie przed posiłkiem albo po nim zanosić tradycyjną modlitwę Kościoła za dusze zmarłych: „A dusze wiernych zmarłych przez miłosierdzie Boże niech odpoczywają w pokoju wiecznym”. Przede wszystkim jednak za naszych zmarłych możemy ofiarować Msze Święte.

Moc Eucharystii

Nie ma modlitwy mocniejszej niż ofiara Mszy Świętej i nie ma lepszego sposobu okazania miłości do naszych zmarłych niż zamówienie mszy w ich intencji. Takie jest starożytne nauczanie Kościoła i starożytna praktyka wierzących. Już w VI wieku papież Grzegorz Wielki zauważał: Jeśli winy mogą być po śmierci odpuszczone, to święta ofiara zbawczej Hostii może bardzo pomóc, tak że nieraz dusze same wydają się o nią dopominać.

Grzegorz opowiedział następnie historię pewnego starego księdza, któremu podczas kąpieli w ciepłych źródłach usługiwał jakiś tajemniczy nieznajomy. Pewnego dnia ksiądz postanowił podziękować temu człowiekowi, ofiarowując mu niekonsekrowany chleb. Zamiast jednak go przyjąć, nieznajomy wyjaśnił, że za życia był panem tego miejsca i za swoje grzechy został tu zesłany po śmierci. Potem powiedział staremu kapłanowi: „Jeśli chcesz mi pomóc, ofiaruj ten chleb za mnie Bogu wszechmogącemu i wstaw się za moje grzechy. A o tym, że zostałeś wysłuchany, dowiesz się, gdy przyszedłszy do kąpieli, już mnie tu nie zastaniesz”. Gdy tylko nieznajomy skończył mówić, zniknął. Dobrotliwy ksiądz przez cały kolejny tydzień modlił się za tego człowieka i codziennie sprawował Mszę Świętą w jego intencji. Kiedy tydzień później wrócił do łaźni, nieznajomego już tam nie było. Jego kara została darowana i odszedł do Boga.

Grzegorz opowiada także historię pewnego mnicha, Justusa, który zawinił wobec współbraci i umarł odrzucony przez wspólnotę. Aby mu pomóc, Grzegorz polecił odprawić za niego trzydzieści Mszy Świętych w ciągu kolejnych trzydziestu dni. Po upływie tego czasu, pisze Grzegorz, zmarły mnich „ukazał się we śnie swemu bratu, Kopiosusowi, który go zapytał: «No i jak bracie, co z tobą?». Justus odpowiedział: «Aż dotąd było źle, ale teraz już jest dobrze, dziś bowiem zostałem dopuszczony do wspólnoty»”.

W wielu miejscach na świecie i wielu zakonach do dziś praktykuje się odprawianie trzydziestu Mszy Świętych za dusze zmarłych; są to tak zwane msze gregoriańskie. We wszystkich parafiach świata odprawiane są msze za zmarłych, ale wraz ze zmniejszaniem się liczby wiernych, liczba mszy odprawianych w intencji bliskich, którzy odeszli, także stale maleje. Odnowienie tej tradycji w naszych rodzinach i wspólnotach to na pewno najważniejsza i najpotężniejsza pomoc, jaką możemy ofiarować tym, których straciliśmy. Nie możemy zapominać, że okazywanie szacunku i miłości naszym zmarłym nie kończy się wraz z pogrzebem.